Jest taki stary żart o kelnerach, który na pytanie czym różni się kelner od pogodny odpowiada, że pogoda tylko czasami nie dopisuje. Kiedy mamy w planach ważne dla nas chwile chcemy, żeby wszystko było idealne. Sukienka doskonale biała, żeby idealnie równe, piękne bezchmurne niebo i idealna temperatura, no może lekki ciepły wietrzyk.
Nie zawsze tak się jednak dzieje. Wielu może teraz pytać – czy to dobrze. Jako Fotograf Ślubny mogę powiedzieć tylko tyle, że nie ma złej pogody na zdjęcia. Ot, czasami pomysł do tej pogody nie pasuje. Ola i Paweł, którzy byli bohaterami tego dnia. Ola – zjawiskowo piękna w swojej sukni wywoływała zachwyt u każdego z gości. Paweł przystojny niczym James Bon starał się nie poddawać emocjo i zachować spokój i opanowanie. Ogrom kościoła p.w. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Iwanowicach nadał tonu całej ceremonii i potwierdził je swoim majestatem. To chyba najtrudniejsza dla bliskich część, pełna pięknych słów i uniesień. Łzy wzruszenia towarzyszyły mszy weselnej do samego końca. Chwila odprężenia nadeszła na sali kiedy na stoły wjechały dymiące drinki to był znak, że pora rozpocząć szampańską zabawę do samego rana. Sama sala sprzyjała dobrej zabawie co widać świetnie na zdjęciach. Mnie zachwycił moment, kiedy na sali pojawiły się stroje regionalne. To coraz rzadziej spotykany element tradycji ślubnej. Z resztą, zobaczcie sami jak to było na zdjęciach ślubnych Oli i Piotrka.